W pogoni za marzeniami

11-11-2020, 12:21 Porady dla dziecka i rodzica

W życiu nie zawsze układa się po naszej myśli. Zdarzają się momenty, podczas których dopadają nas chwile zwątpienia lub czujemy zwyczajną niemoc i brak chęci do działania. Jeśli kiedykolwiek wam się to przytrafiło, to nie jesteście w tym sami. Również wśród sportowców odnajdziemy historie, które pokazują, że każdy z nas może się pogubić lub nie radzić sobie z daną sytuacją. Jednak nie oznacza to, że akceptujemy ten stan na zawsze. W tym artykule opowiemy wam inspirujące historie piłkarzy, którzy pomimo tragedii, życiowych zawirowań lub kontuzji, potrafili przezwyciężyć ten okres i zawalczyć o siebie. Przedstawimy wam również historię, która może być dla niektórych przestrogą.

Historia o spadającej gwieździe

Adriano Ribeiro miał być tym, który zastąpi słynnego piłkarza Ronaldo. Jako nastoletni piłkarz zasilał skład Inter Mediolanu, z którym zdobył cztery mistrzostwa i dwa Puchary Włoch! W wieku 22 lat zebrał więcej głosów w plebiscycie France Football niż Kaka, Ibrahimović czy Cristiano Ronaldo. Jego gwiazda świeciła naprawdę mocno. Piłkarz coraz bardziej był ceniony, co więc poszło nie tak? W 2004 roku Adriano dowiedział się o śmierci swojego taty. To wydarzenie doprowadziło piłkarza depresji.

,,Tylko ja wiem, jak bardzo wtedy cierpiałem. Śmierć mojego taty utworzyła w moim sercu straszliwą pustkę. Czułem się po prostu samotny – wspominał po latach Adriano. – Po jego śmierci wszystko stało się trudniejsze. Odizolowałem się od reszty zespołu. Czułem się osamotniony we Włoszech. Czułem smutek, miałem depresję. I wtedy zacząłem naprawdę dużo pić. Tylko pod wpływem alkoholu potrafiłem czerpać radość z życia. Więc zacząłem pić codziennie.’’

Piłkarz nie poradził sobie z tym wydarzeniem, grał dalej w piłkę, ale nie na tym samym poziomie. Być może jego historia potoczyłaby się inaczej gdyby posiadał wsparcie bliskich osób. Na pewno picie alkoholu nie przyniesie rozwiązania problemu, tylko jeszcze bardziej go skomplikuje. Używki nigdy nie okażą się dla człowieka najlepszym przyjacielem, a raczej będą wrogiem. W chwilach trudnych nie bójmy się prosić o pomoc.

Historia o długiej drodze na szczyt

Zadziwiającą historię skrywa Jamie Vardy. Jako młody, szesnastoletni chłopak pogrywał w piłkę nożną, ale nie wiązał z nią planów na przyszłość. Jego tata nieustannie go motywował, by spróbował rozwijać się w tym obszarze i zaczął myśleć poważnie o tej dyscyplinie sportu. Jamie grał amatorsko w drużynie Stocksbridge Park Steels, a w ciągu dnia pracował w fabryce. Choć robił postępy to jego wybryki poza boiskiem nie dawały mu pewnego skupienia. Pewnego razu wdał się w bójkę, która była powodem aby skazać młodego piłkarza na pół roku więzienia w zawieszeniu. Jamie nosił specjalny czip, po to nie wychodzić po godzinie 18 z domu. Czy wyobrażacie sobie treningi lub mecze z tym urządzeniem i nieustanne myśli, czy dziś uda się wrócić do domu na czas?

- ,,Musiałem liczyć na to, że będziemy prowadzić w spotkaniu, a ja będę mógł zejść w okolicach 60. minuty i zdążyć wrócić do domu przed szóstą.'' - wspominał Vardy.

Dopiero mając 27 lat trafił do Premier League, a dokładniej do Leicester City. Zawodnik nie miał dobrego początku. Jamie czuł, że nie daje sobie rady. Najwyższa liga angielska wymagała od niego o wiele więcej niż dotychczas. Piłkarz myślał o tym, by zrezygnować. Na szczęście nie podjął tej decyzji i w kolejnym sezonie pokazał prawdziwe oblicze. Pomimo, że grał w najwyższej lidze angielskiej, pozostały jego stare przyzwyczajenia, a mianowicie słabość do alkoholu. Niejednokrotnie przychodził na trening pijany. Nie wróżyło to nic dobrego dla tego piłkarza. Na szczęście trener widział w nim potencjał, a przeprowadzona rozmowa i danie mu ultimatum poskutkowało, otrząsnęło go na długie lata. Zawodnik przeszedł do historii klubu Leicester. Ta historia pokazuje, że nigdy nie jest za późno na spełnienie marzeń, a samodyscyplina i praca nad sobą może przynieść wiele nieoczekiwanych korzyści!

Historia prywatna

,,Wybiegłem, jak stałem. I widzę, jak mama leży w rowie, i widzę, jak ojciec odchodzi. Wróciłem do domu i krzyczę: 'Mama leży w rowie'. (…) Wziąłem ją za rękę, a moje dwa czy trzy palce wpadły do rany. Wtedy wiedziałem, że jest niedobrze. Wydaje mi się, że mama zmarła mi na rękach. Trzy ostatnie wdechy wzięła i już nic."

To słowa Kuby Błaszczykowskiego, opowiadającego o tragedii rodzinnej, której doświadczył mając zaledwie jedenaście lat. Kuba był świadkiem, jak jego tata zabija mu mamę, dźgając ją nożem. Młody piłkarz w jednym momencie stracił dwoje rodziców – wraz z odejściem matki, ojciec trafił do więzienia. Trudno wyobrazić sobie, co musiał przeżywać. Ile emocji kłębiło się w jego głowie? Tej sytuacji nie można zrozumieć, wyjaśnić, wręcz przeciwnie to zdarzenie szokuje i wzbudza u każdego inne uczucia, zaczynając od smutku, frustracji, czy też obrzydzenia. Jak zatem jedenastoletni chłopiec poradził sobie w powrocie do codzienności?

„To, co się wydarzyło, odmieniło moje życie. Zacząłem inaczej myśleć, inaczej żyć. To tak, jakby kamień spadł ci na głowę, a po tygodniu obudziłbyś się i musiał rozpocząć nowe życie.” – wspomina Kuba Błaszczykowski.

Po traumatycznym zdarzeniu opiekę nad Kubą i jego bratem przejęła babcia Felicja i wujek Jerzy Brzęczek. Dla chłopca byli oni ogromnym wsparciem, dającym wiele ciepła i nadziei. Stanowili bowiem dla niego kluczową rolę, by mógł iść dalej. Dodatkowo wujek motywował i zachęcał Kubę, by nie rezygnował z piłki nożnej i dalej kontynuował swoją piłkarską przygodę. Powrót do treningów nie był łatwy, dodatkowo dwugodzinne dojazdy nie dawały mu ulgi. Jednak Kuba ma mocny charakter, pokazał to niejednokrotnie na boisku.

Wśród sportowców znajdziemy wiele innych wartościowych historii, które pokazują, że zawsze warto marzyć i dążyć do realizowania swoich celów. Choć czasem wydaję nam się, że sytuacja nas przerasta i tracimy jakąkolwiek nadzieję, to warto odnaleźć w sobie ogromną siłę do tego, by przezwyciężyć najtrudniejsze momenty. Niejednokrotnie możemy zaskoczyć siebie!


Inne proponowane newsy


Wróć do strony głównej

502741749 zapisy@apstal.pl