Dlaczego numer 9 stał się symbolem skutecznego napastnika?

18-03-2019, 14:41 Ciekawostki

Numery na koszulkach nie odgrywają znaczącej roli. Ludzi, którzy tak uważają jest wielu, ale czy na pewno mają oni racje? Jest bowiem kilka takich cyfr, które przeszły do historii futbolu i stały się wyjątkowe. Przykładem może być magiczny numer 9, z którym grali bądź grają gwiazdy światowej piłki, które odpowiadają za zdobywanie bramek. Dlaczego tak się przyjęło? Kto występował z „dziewiątką” na plecach?

Pomysł numerowania koszulek narodził w 1939 roku. Powód był banalny. Był to bowiem najprostszy spsób, żeby zacząć rozróżniać zawodników na placu gry. Nie od początku jednak wyglądało to tak, jak ma to miejsce teraz. Piłkarze nie mogli wybierać dowolnych liczb. Pula mieściła się w przedziale od 1 do 11.

Stworzono pewien klucz, według którego dawano zawodnikom poszczególne numery. „Jedynka” należała do bramkarza (a 13 do drugiego golkipera), 2 i 3 na plecach nosili boczni obrońcy. Natomiast z numerami 4 i 5 grał duet środkowych obrońców. Sercem każdego zespołu są dwaj środkowi pomocnicy, a Ci występowali z numerem 6 oraz 8 na koszulce. Do prawego pomocnika należała liczba 11, a do jego odpowiednika z drugiego skrzydła 7. Dwaj napastnicy grali kolejno z „dziewiątką” i „dziesiątką”.

Należy jednak pamiętać, że taki sposób numerowania piłkarzy był stosowany do popularnego w tamtych czasach systemu 1-4-4-2. W latach 90. międzynarodowa federacja piłkarska - FIFA pozostawiła zawodnikom wolny wybór. Piłkarze mogą  teraz przywdziewać koszulki z liczbami od 1 do 99. Mimo to, dalej mamy do czynienia z magicznym numerem 9.

Znaczenie „dziewiątki”

Numeracja z lat 40. i 50. sprawiła, że napastnika zwyczajowo nazywa się „dziewiątką”. Nawet jeśli nie gra z tą cyfrą na plecach. Prawda jest jednak taka, że każdy wielki klub ma w swoich szeregach snajpera, który z tym właśnie numerem na koszulce zdobywa gole dla swojego zespołu. Magiczny numer 9 nosił m.in. Filippo Inzaghi (126 bramek dla AC Milan), czy Ronaldo (104 bramki dla Realu Madryt. Ciekawostka: W 54 meczach dla PSV strzelił 51 goli, a dla FC Barcelony w 49 spotkaniach, aż 47-krotnie wpisywał się na listę strzelców. Niebywała skuteczność, jaką prezentował w swoich dwóch pierwszy europejskich klubach z czasem była gorsza, ale wciąż utrzymywała się na wysokim poziomie). Dziś są to: Luis Suarez (FC Barcelona), Mauro Icardi (Inter), czy Robert Lewandowski (Bayern Monachium).

A dla jakich klubów ma on znaczenie? Na przykład dla AC Milan, w którym grał wcześniej wspomniany Inzaghi. Włoski napastnik jest najlepszym piłkarzem w historii mediolańskiego klubu, który nosił ten numer.

A w Polsce?

W naszym kraju wybitnych napastników, którzy grali z „dziewiątką” jest niewielu. Popularną cyfrą wśród naszych snajperów była „dziesiątka”, z którą grał m.in. Gerard Cieślik (później grał z „ósemką”, w sumie zdobył 168 goli na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce), „ósemka” z która grał np. Lucjan Brychczy (strzelił 182 bramki i jest drugim najlepszym strzelcem w historii polskiej ligi). Popularną liczba była również  „jedenastka”. Z numerem tym grał m.in. Tomasz Frankowski - czwarty najskuteczniejszy strzelec wszechczasów.

Jeśli chodzi o magiczny numer 9, to z piłkarzy, którzy nie tak dawno zakończyli swoje piłkarskie kariery, a mają sto lub więcej goli i grali z „dziewiątką” jest kilku. Są to m.in. Maciej Żurawski, Marek Saganowski , czy Piotr Reiss - legenda Lecha Poznań. Po zakończeniu przez niego gry, żaden napastnik nie chce wziąć „dziewiątki”.

Wbrew pozorom wybitnych zawodników, którzy grali w Lechu z numerem 9 jest niewielu. W XXI wieku ten numer nosił jedynie Piotr Reiss. Inni napastnicy nie chcieli brać „dziewiątki”, bo za bardzo kojarzy się ona z „Rejsikiem” (chociaż oficjalnie 9 nie jest zastrzeżoną cyfrą). Co prawda przez chwilę ten numer nosił Dawid Kownacki, ale parę dni po tym, jak otrzymał „dziewiątkę” został sprzedany do Sampdorii i z tym numerem nie zagrał żadnego meczu o stawkę. Dawno temu z cyfrą 9 na plecach biegał też Edmund Białas, członek legendarnego tercetu ABC” - Michał Niklas, iGol.pl.

Piotr Reiss dla „Kolejorza” zagrał w 407 spotkaniach i do rekordzisty pod względem występów w Lechu, czyli Hieronima Barczaka brakuje mu 28 meczów. Poznański strzelec wyborowy, na najwyższym poziomie rozgrywkowym w naszym kraju zdobył 109 goli. Setną bramkę strzelił w Poznaniu przeciwko Widzewowi.

Reiss był także królem strzelców. Sztuka ta udała mu się w sezonie 2006/2007. Lechita zdobył w tamtych rozgrywkach 15 bramek. Jego ulubioną „ofiarą” natomiast był Górnik Zabrze, któremu wbił 12 goli, jako piłkarz Lecha i trzy jako zawodnik Warty Poznań.

 


Inne proponowane newsy


Wróć do strony głównej

502741749 zapisy@apstal.pl